wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 18

Perspektywa Facundo
Rano, a właściwie w południe obudziły mnie padające na moją twarz promienie słoneczne. Otworzyłem oczy i ujrzałem rozłożoną na większości łóżka Paulinę. Obróciłem się na bok by mieć lepszy widok na jej twarz. Włosy żyły swoim życiem, usta lekko rozchylone, ale mimo to z lekkim uśmiechem na twarzy. Była taka piękna i niewinna jak spała. Wstałem delikatnie z łóżka, żeby jej nie obudzić i udałem się do kuchni w celu przygotowania śniadania. Nie bardzo wiedziałem co by tu zrobić więc postawiłem na zwyczajne naleśniki z bitą śmietaną i truskawkami. W szybkim tempie uporałem się z przygotowaniem ciasta i usmażeniem naleśników. Wszystko starannie ustawiłem na tacy wraz z tabletkami na ból głowy, bez których raczej nasza księżniczka się nie obejdzie. Po powrocie do sypialni postawiłem posiłek na szafce nocnej a sam ponownie położyłem się obok Pauli. Nie chciałem jej budzić lecz naleśniki stygły, dlatego delikatnie musnąłem jej policzek swoimi wargami. Nieznacznie się poruszyła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-Śniadanie-Wyszeptałem.
-O jak miło..-chciała usiąść ale zamiast tego chwyciła się za głowę- Nigdy więcej nie wezmę alkoholu do ust.
-Jasne, jasne.. a ja to Chuck Norris- Zaśmiałem się- Proszę.- podałem jej tabletki.
-Dzięki Ci..a teraz dawaj śniadanko, bo głodna jestem.
-No już już. Smacznego.-Posłałem jej uśmiech i zabraliśmy się za konsumowanie posiłku.

Perspektywa Pauli.
Po jakże miłym śniadaniu udałam się do łazienki. Po odświeżeniu, delikatnym makijażu i ubraniu się wyszłam do siatkarza zalegającego przed TV w salonie.
-Facoo..-zaczęłam siadając obok niego.
-Czego dusza pragnie?
-No bo wiesz...tak trochę nic nie pamiętam z nocy..- Zmieszałam się-Powiedz, że nie robiłam nic głupiego.-Spojrzałam na niego błagalnie.
-Po za tańcem z miotłą na stole, striptizem oraz krzyczeniem jak bardzo kochasz Justna Biebera to niiiic..
-O Boże.. jaki wstyd- Załamałam się a Faco wybuchnął śmiechem.
-Żartowałem. Spokojnie nic głupiego nie robiłaś.- Śmiał się dalej, a we mnie się zagotowało.
-Ugh.. jak ja Cię nienawidzę! No po prostu debil przez wielkie D!- Zaczęłam uderzać w niego poduszką. Oczywiście nie pozostał mi dłużny i wywiązała się z tego bitwa, by nie rzec wojna.
Z początku uderzałam w niego ze złości, ale po chwili przerodziło się to w zabawę. Ale to nie oznacza wcale, że mu odpuściłam to, iż mnie wkręcił. Co to, to nie! Ze mną nie ma tak łatwo. Po zakończeniu naszej "bitwy" usiadłam w rogu kanapy ignorując pytania siatkarza.
-Ej no.. chyba się nie obraziłaś?- Zapytał, a w jego głosie słychać było rozbawienie. Wzruszyłam ramionami i dalej przyglądałam się swoim jakże ciekawym paznokciom. Swoją drogą pasowało by zmienić kolorek i trochę je obciąć. Conte widząc, że go ignoruję dosiadł się bliżej mnie i już nic nie mówiąc, dalej patrzył w telewizor. Oczywiście byłabym głupia, gdybym pomyślała, że po prostu odpuścił, bo co chwilę dźgał mnie w żebra.
-Przestań!- wkurzyłam się
-Przecież nic nie robię!-Niewinnie się uśmiechnął.
-Już ja widzę to twoje nic.-Podniosłam się z kanapy.
-Ej gdzie idziesz?
-Przejść się.
-Ale tak beze mnie?
-Boisz się zostać sam?-uniosłam jedną brew.
-No weź, w nocy chciałaś cały czas być ze mną a teraz..?
-Taa wkręcaj mnie dalej.-Obróciłam się tyłem do siatkarza i chciałam ruszyć.
-Ale to akurat było fajne-momentalnie pojawił się przy mnie i przytulił się do pleców.
-Faco, proszę Cię. Powiedz mi serio co robiłam..
-Nic takiego. Pamiętasz, że byliśmy na plaży?-kiwnęłam głową.-No to chciałaś tam spać razem ze mną, zostać na tej plaży. A jak już zasnęłaś, to Cię zabrałem stamtąd. Gadałaś jakieś głupoty w aucie, śmialiśmy się z kierowcą ale niewiele rozumieliśmy. Jak udało mi się wyciągnąć Cię z tego auta, to zaniosłem Cię do pokoju i poszliśmy spać. Tyle.
Popatrzyłam na niego sceptycznie.
-Fajne bajki opowiadasz-odezwałam się i ruszyłam na balkon.
Zostawiłam Facu lekko zdziwionego w pokoju. Usiadłam na fotelu i wpatrzyłam się w jakiś punkt.
Może on jednak mówi prawdę..? W sumie ta ostatnia wersja jest prawdopodobna. Przyjmujący przyszedł też na balkon i oparł się o barierkę.
-Facundo..?
-Co tak oficjalnie?-Uśmiechnął się.
-Czyli nic się nie wydarzyło?
-No nic. Grzeczna nawet byłaś.
-To dobrze. Przegięłam z alkoholem. A miałam już nie pić. Czemuś mnie nie pilnował?-stanęłam obok niego.
-Chciałem, żebyś się dobrze bawiła-popatrzył mi głęboko w oczy.
-Oj Facu-przytuliłam się do niego.
-Za co ten przytulas?
-Nie mogę tak po prostu..?-podniosłam głowę i popatrzyłam mu w oczy. Delikatnie się uśmiechnął.
-Jasne, że możesz.
Facu zbliżył swoją twarz do mojej.
-Dziękuję że ze mną tu przyjechałaś-pocałował mnie w czoło.
-Dla Ciebie zawsze. Chociaż w sumie.. Zostałam tu "porwana".
-Ej no nie mów, że żałujesz?
-Nigdy w życiu. Patrz jak tu pięknie-rozejrzałam się.-Jeszcze z Tobą-zalotnie popatrzyłam na niego.
-Czy ty mnie aby nie podrywasz?-pstryknął mnie w nos.
-I zepsułeś wszystko-zaśmiałam się.
-Jeszcze powiedz że chciałaś mnie zaciągnąć do łóżka?
-Ciii, to dopiero wieczorem.
-Mrr nie mogę się doczekać-Faco się wyszczerzył.
-Haha mamy jakieś plany na dziś?-odezwałam się.
-Wylot jutro, więc.. plaża?
-Trzy razy tak! Z chęcią się wygrzeję na słońcu przed powrotem do Polski.
-To zbieraj się, za chwilę wychodzimy.
Przebraliśmy się i wyszliśmy z hotelu. Droga nam zleciała w przyjemnej atmosferze. Śmialiśmy się cały czas. Gdy dotarliśmy na miejsce rozłożyłam się na piasku z zamiarem łapania opalenizny.
Conte stanął nade mną.
-Znowu?-odezwał się.
-Ale co?-popatrzyłam na niego.
-Znowu cały czas masz zamiar leżeć?
-A jeśli to co?-wystawiłam mu język.
-Choodź ze mną do wody. Na chwilę. Prooooszę-zrobił oczka jak kot ze Shreka.
-Dobra, ale na chwilę.
Conte nic już nie powiedział tylko podał mi rękę. Pociągnął za sobą. Stałam w wodzie po kolana.
-Zadowolony? Mogę już wracać?-oparłam ręce na biodrach.
-Nie!-krzyknął i popchnął mnie do wody. Wstałam po chwili.
-Ja się z Tobą tak bawić nie będę-rzuciłam się na niego i oboje wpadliśmy do wody.
Facu siedział w wodzie, a ja mu na kolanach, twarzą zwróconą w jego stronę. Wody mieliśmy po szyję.
-Utopię się przez ciebie pewnego dnia.-Odgarniałam włosy z twarzy.
-Nie pozwolę na to-przyglądał się mi.
-Taaa, jako pierwszy będziesz się chciał mnie pozbyć.
-Eee, nie dziś.-Puścił mi oczko.-Spójrz, ludzie się na nas dziwnie patrzą. Może chcą więcej zobaczyć?-Poruszył zabawnie brwiami, objął mnie w tali i przysunął do siebie.
-Ale przedstawienie skończone-wystawiłam mu język i wstałam.-Idę na plaże.
Odeszłam od przyjmującego, który siedział dalej w wodzie. Gdy wyszłam na plaże i się odwróciłam, przyjmujący pływał już gdzieś w morzu.
Odnalazłam miejsce, gdzie mieliśmy rozłożone swoje rzeczy i ułożyłam się na ręczniku. Po chwili usłyszałam, że ktoś wymawia moje imię. Otworzyłam oczy i ujrzałam.. Diego.
-Ola siniorita-wyszczerzył się.
-No cześć-odwzajemniłam uśmiech i się podniosłam. Diego mnie od razu przytulił.
-Co taka piękna panna porabia tu sama?
-Ostatni dzień jesteśmy w Barcelonie, to korzystam z pięknego słońca.
-Zostań tu na dłużej, to zobaczysz, że taka pogoda jest codziennie. Znudzi Ci się po kilku dniach.
-Ee nie sądzę. Ale z chęcią bym tu została, albo chociaż wróciła kiedyś.
-A to zapraszam. Zawsze przyjmę tak cudownego gościa.-Uśmiechnął się uroczo.
-Kiedyś może skorzystam.
-Masz ochotę na kawę?
-Emm..

Perspektywa Conte.
Uwielbiam Barcelonę, uwielbiam Morze Śródziemne. Ale wracam do Pauli, niech sama nie leży.
Wyszedłem z wody i stanąłem na brzegu. Jakiś gościu stał obok Pauliny, kogoś mi przypominał.. Wiem! Diego.. Hmm znowu się zaleca do niej? Ruszyłem w ich kierunku.
-Masz ochotę na kawę?
-Emm..
-Z chęcią się wybierzemy.-Objąłem Paulinę ramieniem.
-No co Ty-dziewczyna lekko mnie zgromiła wzrokiem.-Ja zostaję na plaży, chcę się opalić. Jak chcecie to idźcie we dwoje.-Paula wyswobodziła się spod moich ramion.
-Ej no, bez Ciebie to nie to samo-chciałem zobaczyć jak się rozwinie sytuacja.
-Faco..
-Paula, no chodź-Diego złapał ją za rękę.-Ostatni dzień jesteś w Barcelonie, trzeba to wykorzystać.
-I wykorzystam, ale na opalaniu się. Nigdzie nie idę-usiadła z powrotem na ręczniku.
-To ja wam już nie będę przeszkadzać, miło było Cię znów zobaczyć.-Diego zwrócił się do Pauli.
-Ciebie też-uśmiechnęła się.
-Jak będziesz kiedyś w Hiszpanii, odezwij się. Miło było was poznać.-Uśmiechnął się delikatnie i odszedł.
-Musiałeś się wpieprzyć?-Od razu odezwała się do mnie Paula.
-Ale że jak?
-Z nikim nie mogę już porozmawiać, bo się wtrącasz-spuściła głowę.
-Troszczę się.
-To może troszkę mniej..?-Niepewnie się uśmiechnęła.
-Postaram się. A teraz.. Chodź, przejdziemy się po plaży.-Wyciągnąłem do niej rękę.
-Hmm.. no dobra.
Podniosła się z miejsca, założyła na siebie szorty i była gotowa. Uśmiechnęła się do mnie i ruszyliśmy.
Szliśmy brzegiem morza, woda co pewien czas obmywała nasze stopy. Śmialiśmy się cały czas i wygłupialiśmy. Ona cudownie wyglądała taka uśmiechnięta. Lekki wiatr rozwiewał jej długie włosy, delikatne rumieńce dodawały uroku. Śliczna jest..
-Co mi się tak przyglądasz?-Odezwała się.
-Pięknie wyglądasz.
-A weź..-szturchnęła mnie.
-No co? Prawdę mówię. Kolega Diego musiał to dostrzec.
-Haha zabawny jesteś. I zazdrosny?-Stanęła przede mną.
-Jasne że tak!-Zaśmiałem się. Uznała że żartuję.
-Oj Conte, Conte. Ty to jednak  jesteś..
-No jaki?-przerwałem jej.
-Niemożliwy!
-Ale za to jaki przystojny-mimowolnie przeczesałem włosy palcami, na co Paula zareagowała wybuchem śmiechu.
-Zjadłabym coś-zmieniła temat.
-To chodź.
Pociągnąłem ją za sobą, do małej kawiarenki na plaży.
-Co byś zjadła?-zapytałem od razu.
-Emm..
-To może coś lekkiego? Sałatka?
-Może być.
-Ej no, nie możesz się tak na wszystko zgadzać.
-To chcę jeszcze koktajl-wystawiła mi język.
-I to mi pasuje. Siadaj gdzieś, zaraz przyjdę.

Perspektywa Pauli.
Usiadłam przy jednym ze stolików i czkałam aż wróci Conte. Po chwili pojawił się zadowolony przyjmujący.
-Coś taki szczęśliwy?-zagadałam.
-Bo Ciebie widzę.
-Ahaa jasne. A tak serio?
-Zwyczajnie się cieszę że jesteś tu ze mną.-Złapał mnie za rękę.
-Do usług. Co zamówiłeś?
-Zobaczysz. Smaaczne.
Po kilkunastu minutach pojawił się przystojny kelner bez koszulki i podał nam nasze zamówienie. Zapatrzyłam się na niego. Uśmiechnął się uroczo, życzył smacznego i oddalił się.
-Ej!-kopnął mnie lekko pod stołem Facu.
-Słucham..?-Popatrzyłam na niego. Był lekko naburmuszony.
-Podoba Ci się?
-No ba! Te jego.. oczy-zaśmiałam się.
-Jasne, oczy. Chyba klata.
-Tobie też niczego nie brakuje.
-Jakoś na mnie się nigdy tak nie zapatrzyłaś.-Założył ręce na klatce.
-Oj nie dąsaj się. Co ciekawego zamówiłeś?-popatrzyłam na to co widniało na stoliku.
-Koktajle plus sałatka z tropikalnych owoców. Pasuje?
-Jasne że tak! Wygląda smakowicie.
Zabraliśmy się do konsumpcji. Śmialiśmy się przy tym dużo.
Po prawie godzinie spędzonej w kawiarni zebraliśmy się z powrotem. Dzień się już kończył, słońce zaczynało chylić się ku zachodowi. Szliśmy praktycznie w ciszy. Było słychać tylko odgłosy natury, szum morza i wiatru. Zatrzymałam się na chwilę, Conte stanął obok.
-Co jest?-popatrzył na mnie.
-Nic. Po prostu pięknie tu jest. Szkoda, że nie możemy zostać dłużej.
-Ale możemy tu wrócić.
-Taa.. Skończysz sezon klubowy, potem reprezentacja.
-Mam zawsze kilkanaście dni wolnego.
-Ja mam studia, pewnie będę musiała wszystko pozaliczać po sezonie z wami.
-To cię znowu porwę. Co za problem?-zaśmiał się.
-Haha, to może przejść.
-Nie martw się na zapas. Wrócimy tu jeszcze-objął mnie delikatnie i staliśmy tak wpatrzeni w morze.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wracamy z 18 ;)
Po 1. Przepraszamy za taki długi czas nieobecności ale jest końcówka roku szkolnego więc oceny trzeba poprawić :<
Po 2. Obiecujemy poprawę! :D
Po 3. Cieszymy się, że tak niecierplwie oczekujecie na rozdziały, bo przynajmniej wiemy, że jest dla kogo pisać! Dziękujemy :*
Po 4. Do następnego ;*

10 komentarzy:

  1. No Conte do cholery jasnej POCAŁUJ JĄ W KOŃCU :D
    Super rozdział, długość idealna (Nie no mógłby być dłuższy ^.^)
    Ogólnie super, a pomysł ze zdjęciami TRAFIONY!
    Także dziewczyny, macie moje uznanie <3
    Zapraszam do mnie na kolejny rozdział :)
    http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/
    WENY <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No Conte pocałuj ją wreszcie:) Rozdział świetny.Pomysł ze zdjęciami mega. Czekam na następny:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tak samo nie mogę się doczekać, aż wreszcie się pocałują! <3 Rozdział świetnie się czyta, Barcelona niezwykle romantyczna, aż szkoda że nic więcej się tu nie wydarzyło ^^ hahahaha :D czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rany, pochłonęłam całego bloga za jednym razem :D już się nie mogę doczekać następnego rozdziału :D
    proszę o info i ewentualny kom u mnie :P
    czyktoswyciagniereke.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny rozdział! I długość genialna :) Zdjęcia są świetne - pozwalają lepiej się wczuć i wszystko sobie wyobrazić :)
    a co do treści - świetnie, romantycznie, ale no Facu - weź się rusz :)
    a Paulina mogłaby sobie zdać wreszcie sprawę, że coś między nimi jest.
    A nie, że on się stara, a ona ma to za 'friendzone'.
    No, to do następnego, buziaki :) / Jo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie to wszystko zostało tu opisane.

    OdpowiedzUsuń