niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 1

Czwartkowy dzień miał nie przynieść niczego specjalnego. Po porannej toalecie i śniadaniu, udałam się jak zwykle na uczelnię. Nie mogłam się skupić w ogóle na wykładach. Moje myśli były zaprzątnięte zbliżającym się stażem. Ja mam być w Skrze? Widzieć jak ten świetny klub funkcjonuje "od środka"? Być przy współtworzeniu kolejnego mistrzostwa? Spotkać się z moimi idolami, z najlepszymi siatkarzami świata? Ciągle nie mogę w to uwierzyć! Wykłady spędzałam na rozmyślaniu i tworzeniu listy co mi się przyda w Bełchatowie, bez czego nie przeżyję, co jeszcze potrzebuję. Kompletnie nie wiedziałam co wykładowcy mówią.
Na biomechanice wszedł do sali rektor.
-Dzień dobry - przywitał się z uczniami.- Pani Paulino - zwrócił się do mnie - mam dla Pani numer do Mariusza Wlazły. Prosił żebyś się z nim skontaktowała w wolnej chwili - powiedział przy całej grupie. Podeszłam do niego i wzięłam karteczkę z numerem. Cała klasa przyglądała się temu zdarzeniu z wielkim szokiem. Kiedy wróciłam na swoje miejsce odwróciła się do mnie Karolina siedząca przede mną.
-Jak to możliwe, że ktoś taki jak ty ma takie znajomości? - zapytała.
-A dlaczego ktoś taki jak ja nie może mieć takich znajomości? - Poirytowałam się.
-No wiesz.. jesteś kujonem, szarą myszą trzymającą się zawsze z boku.W siatkówkę też grać nie potrafisz, więc nie wiem dlaczego każdy cię tak wychwala.
-A co ty możesz o mnie wiedzieć? - podniosłam głos. - Widocznie to, że się uczę przynosi jakieś rezultaty i spełnię swoje marzenia pracując ze sportowcami. A ktoś taki jak ty zdający ledwo egzaminy może jedynie zazdrościć i żałować, że chodziło się na imprezy zamiast trochę więcej pouczyć. A swoją drogą, nic o mnie nie wiesz więc z łaski swojej zamknij tę swoją wytapetowaną twarz! - W tym samym momencie skończyły się zajęcia. Ruszyłam w stronę szatni kiedy pobiegła do mnie najlepsza przyjaciółka Karoliny.
-Wiesz co.. w końcu tyle lat chodzimy razem do tej samej grupy więc może nas zapoznasz z tymi przystojniakami? Zwłaszcza z Maćkiem Winiarskim. Ma taki śliczne oczy. Albo z Nicolasem Conte! On jest z Włoch czyli mega przystojny! - Kiedy tylko to usłyszałam omal nie wybuchnęłam śmiechem. Od razu widać, że nie zna się na siatkówce.
-Z pewnością - Zaśmiałam się. Przebrałam buty, wzięłam kurtkę i wyszłam z uczelni.
Gdy wróciłam do mieszkania, nie wiedziałam od czego zacząć pakowanie. Byłam w kompletnej rozsypce. Powyciągałam trochę ciuchów z szafy, jakieś buty, nie wiedziałam co jeszcze. Lista, którą zrobiłam na zajęciach w ogóle mi nie pomagała. Było jeszcze gorzej. Musiałam się jakoś uspokoić. Zrobiłam sobie herbatę, coś do zjedzenia, odpaliłam muzykę i na spokojnie pakowałam potrzebne rzeczy. Przetrząsając po raz kolejny notesik z zapiskami, wypadła z niego mała żółta karteczka. Popatrzyłam na nią, widniał tam numer do Mariusza Wlazły. Fakt!! Miałam do niego zadzwonić!
Wystukałam na telefonie 9 cyfr numeru, ale miałam obawy by wcisnąć zieloną słuchawkę. Przecież miałam zadzwonić do samego Mistrza Świata! Po chwili rozmyślania co mogę usłyszeć w telefonie, odważyłam się zadzwonić.
Po kilku sygnałach odezwał się sam Mariusz Wlazły.
-Tak słucham..?
-Yyy.. dzień dobry.. ee.. z tej strony Paulina Musik, ja yy w sprawie tego stażu, bo rektor kazał ee znaczy bo..
-A tak, tak. Miło mi. Mariusz z tej strony. Fajnie że dzwonisz. To jak? O której mam po Ciebie wpaść?
-Yyy.. Ale że serio? Myślałam, że sama mam dotrzeć do Bełchatowa.
-No co Ty. Wpadniemy.
-No to.. może koło 12, żebym zdążyła się jeszcze z rana ogarnąć i..
-O 12 kończymy trening to będziemy koło 13.
-Yyy nie spieszcie się, mi to obojętnie o której będziecie - byłam lekko speszona.
-Idealnie jest, po treningu wsiądziemy w auto i wpadniemy. To co? Do zobaczenia jutro.
-No tak. Do jutra - z uśmiechem na twarzy rozłączyłam się.
Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Rozmawiałam z samym Wlazłym. Ja- Paulina, dziewczyna nikomu nieznana. Po chwili zadzwonił mi telefon- odebrałam.
-Tu Mariusz. Bo nie zapytałem gdzie mam podjechać. Czy mogłabyś..?
-Haha spooko. Każdemu się zdarza.
Podałam mu adres i wróciłam do pakowania. Skończyłam koło 21. Miałam chyba wszystko spakowane, ale znając siebie czegoś nie wrzuciłam do walizki.
Przed 23 poszłam spać.
Nie mogłam kompletnie zasnąć. Całą noc rozmyślałam, że to nie może być prawda, że to pewni jakiś żart. Ale jednak tliła się we mnie iskierka, może w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło.
Nie poszłam na zajęcia, wszystko miałam mieć usprawiedliwione. Do godziny 12 chodziłam bez celu po mieszkaniu, sprawdzałam czy wszystko mam spakowane, czy czegoś nie zapomniałam. Kila minut po 12 dostałam smsa od kapitana Skry, że wyjeżdżają z Bełchatowa i będą za niedługo. W tym momencie się już kompletnie zdenerwowałam, co chwilę wyglądałam za okno, czy aby jakieś auto nie podjechało pod mój blok. Zastanawiałam się kim są ci MY. Przecież Mariusz miał sam przyjechać. A tak.. Pewnie żona jedzie z nim.
Chwilę przed 13 zadzwonił Wlazły.
-Jesteśmy pod blokiem. Gotowa? Może Ci pomóc? - usłyszałam w słuchawce.
-Nie, nie. Poradzę sobie, już schodzę.
Wzięłam walizkę, mniejszą torbę i torebkę, zarzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam z mieszkania. Gdy zamknęłam za sobą drzwi bloku, moim oczom ukazali się dwaj żywo rozmawiający siatkarze oparci o samochód. Na ich widok lekko ugięły mi się kolana. Panowie widząc mnie targającą walizkę i torbę podeszli od razu.
-Paulina tak? - odezwał się od razu Wlazły.
-Ymm no tak - starałam się opanować nerwy.
-Miło nam cię poznać. Pewnie nas kojarzysz, ale.. Jestem Michał a to Mariusz - uśmiechnął się Winiar.
-Mi też - speszyłam się gdy spojrzałam w te jego niebieskie oczy.
-Daj, pomożemy - wzięli mi torby i zaprowadzili do auta.
Początkowo rozmowa się nam nie kleiła. Głownie rozmawiali Mariusz z Michałem, ale po pewnym czasie dołączyłam się. Wypytywali mnie o studia, to mi pasowało. Ale gdy weszli na temat rodziny i lat wcześniejszych, to nie chciałam się zbytnio tym dzielić. Rozmawialiśmy o Skrze, klubie, chłopakach. I tak przez całą drogę. Rozluźniłam się przy nich. W końcu (mimo że Mistrzowie Świata) to też są normalni ludzie.
Wjechaliśmy do Bełchatowa, potem pod jeden z bloków.
-No to panna, tu będziesz mieszkać. Chodź, pokażemy Ci - zwrócił się do mnie kapitan. Zabraliśmy moje rzeczy z bagażnika, albo raczej panowie je zabrali. No nie powiem, miłe to było.
Weszliśmy do mieszkania, w którym przez ten okres będę mieszkać. Malutkie, przyjemne, podobne do tego w Łodzi. Sypialnia, kuchnia z salonem no i łazienka. Do szczęścia mi więcej nie potrzebne.
-Luksusów nie ma, ale powinno Ci wystarczyć - wyszczerzył się Winiarski.
-W zupełności wystarcza. I tak ciągle nie wierzę że tu jestem i to jeszcze z Wami.
-Ooo jakie to słodkie. Z nami nie zginiesz - Mariusz oparł się o mnie ramieniem. - Tak więc, możesz się rozgościć, a o 17 pierwszy trening na którym masz się pojawić.
-No spoko, może jakoś dotrę do hali..
-Tym się nie przejmuj, zgarnę Cię po drodze. Wszystko jest załatwione.
-Nawet nie wiem, jak Wam dziękować. Musicie się ze mną użerać.
-Ej no co Ty - uśmiechnął się Michał. - Dla nas to przyjemność pomóc młodej, zdolnej i w dodatku ładnej pannie.
-Tee Kasanowa chodź już, bo Twoja Dagmara się o wszystkim dowie - nabijał się Wlazły. - Paula bądź przygotowana o 16:30, podjadę po Ciebie - posłał mi śliczny uśmiech i razem z Winiarskim wyszli z mieszkania.
Zostało mi tylko zadomowić się chociaż trochę.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
no to i jest jedyneczka :) oceniajcie bo.. Komentarz=Motywacja :D
aa i jeszcze jedno- chcecie być informowane/ni to zostawicie po sobie ślad w zakładce "Spam" to będziemy wiedzieć do kogo pisać :D
czekamy na opinie :)

2 komentarze:

  1. Ale ja mówiłam serio o to tym stażu :D Jechać z nimi do Bełchatowa to cud xD Chyba bym zawału dostała *-* Czytałam z bananem na ryjku xD
    Nicol
    www.zdradzeni-przez-serce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń