-Miałam 13lat kiedy się wszystko zaczęło.. rodzice coraz mniej się mną interesowali, matki nie było w domu prawie wcale, wracała może raz na dwa dni by się przespać a ojciec hmm.. dobre pytanie.. ojciec był przystojny a do tego biznesmen w sumie to odkąd tylko pamiętam miał co tydzień nową laskę.. nieraz słyszałam w nocy ich dzikie orgie za ścianą co nie było przyjemne. Kiedyś nie wytrzymałam i po prostu w środku nocy wybiegłam z domu. Wpadłam na jakiegoś chłopaka miał 16lat. Zapoznałam się z nim i trochę chodziliśmy bez celu po parku. Po pewnym czasie ta znajomość się rozwijała a ja się w nim zakochałam. Poznałam jego znajomych, hobby i niestety uzależniania. Lubił chodzić na imprezy mocno zakrapiane. Mogłam dla niego zrobić wszystko i tak też się stało. Zaczęłam pić, palić a po pewnym czasie nawet ćpać.. Z początku mi się to podobało nawet bardzo. Kiedy wciągnęłam kreskę czułam się wolna. Zapominałam o wszystkim. Ciągnęło się to przez lata. Do szkoły chodziłam sporadycznie, lecz nauczyciele niczego nie podejrzewali, bo byłam dobrą uczennicą. W wieku 15 lat byłam z nim nadal. On miał już 18 a nigdy nie posunął, ani nie próbował się posunąć do niczego więcej. Kiedy go zapytałam, dlaczego nie chce uprawiać seksu odpowiedział, że jest chory na HIV i nie chce mnie zarazić, bo jestem pierwszą dziewczyną w której na serio się zakochał. Pewnego dnia kiedy kiedy byliśmy na imprezie do lokalu wpadła policja. Zaczęli nas przeszukiwać a ja miałam w przy sobie 2 torebki marihuany tak samo jak Adrian. Wtedy się wszystko zaczęło.. przesłuchania, sądy.. rodzice byli źli i załamani. Za każdym razem wykrzykiwałam im prosto w twarz, że ich nienawidzę, że to przez nich się stoczyłam.. Adrian po wszystkim trafił do więzienia na kilkanaście lat, bo miał już brudno w papierach wcześniej. U mnie zakończyło się tylko na kuratorze.
-No a co z nim? Nadal macie kontakt-Zapytał łamiącym się głosem
-Niee.. Po jakiś dwóch miesiącach jego prawnik poprosił mnie abym go odwiedziła. Tęskniłam za nim i to bardzo więc bez niczego się zgodziłam. Już drugiego dnia siedziałam w sali odwiedzin i na niego czekałam. Kiedy tylko wszedł i rozpięli go z kajdanek rzuciłam mu się na szyję płacząc. Jemu też popłynęło kilka łez. Przeprosił mnie za to, że mnie w to wciągną. Powiedział, że zawsze będzie mnie kochać ale on już dłużej nie wytrzyma. Na początku nie zrozumiałam o czym mówił, ale jak do mnie dotarło to zapytałam tylko czy jest pewien. Przytaknął. Musiałam mu obiecać, że znajdę kogoś kto będzie na mnie zasługiwał i będzie mnie kochał tak jak on, że założę rodzinę. Nie chciałam ale nalegał. Ostatni raz się przytuliliśmy i złączyliśmy w namiętnym pocałunku. Kiedy wyszłam z tamtego budynku biegłam ile sił w nogach by zapomnieć o tym i w taki sposób dotarłam na sale.. dzięki siatkówce wyleczyłam się z nałogu jakim było ćpanie a alkohol ograniczam do minimum. Resztę już znasz..- z moich oczu płynęło coraz więcej łez.. Conte nie wiedział co powiedzieć tylko przytulił mnie do siebie mocniej.
-Dziękuję, że mi powiedziałaś i że...-zaczął ale mu przerwałam.
-Nic nie mów.. prostu bądź.- podniosłam zapłakany wzrok i spojrzałam w jego zszokowane, smutne oczy. Przybliżyłam twarz do jego i delikatnie musnęłam jego policzek. Chwilę leżeliśmy w ciszy.
-Słuchaj.. może warto spróbować jeszcze raz leczyć kolano?
-Mówiłam Ci już co mi powie..-zaczęłam ale mi przerwał.
-Tak, tak, że nie da się nic zrobić. Ale medycyna się posunęła do przodu.. popatrz na nas siatkarzy.. tyle kontuzji, zerwanych więzadeł i nadal gramy.. Klub Ci na pewno pomoże, znajdziemy najlepszego ortopedę i wrócisz do gry!
-Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała, ale chyba się boję rozczarowania.. narobię sobie nadziei a jeżeli się okaże, że to na nic to się znów załamię..
-Uda się! Pomogę Ci we wszystkim i razem przez to przejdziemy!-Miał tyle determinacji w głosie,że aż mu zazdroszczę.- Panno Musik! chcę panią zobaczyć na boisku z orzełkiem na piersi!-Zaśmiał się.
-No dobra.. po powrocie zobaczymy co da się zrobić.- Uśmiechnęłam się. -Chodźmy spać.. jest już nad ranem- Westchnęłam..
-Oj tam..-wzruszył ramionami- Dobranoc piękna- Pocałował mnie w skroń. Na słowo "piękna" przyjemny dreszcz przeszedł przez moje ciało. Z uśmiechem na twarzy usnęłam.
Rano kiedy wstałam Facundo obok mnie nie było. Słyszałam jak w łazience leje się woda, więc bierze prysznic. Pomyślałam o dzisiejszej nocy.. Obdarzyłam tego człowiekiem takim zaufaniem jak nikogo po za Adrianem. Tak bardzo bym chciała, żeby ta obietnica dana temu chłopakowi przed jego śmiercią się spełniła. Chciałabym, żeby był dumny, że ułożyłam sobie życie i spędzam je szczęśliwie, że nie stoczyłam się na dno po jego śmierci, że nie zaćpałam się na śmierć.. po prostu się podniosłam a przy okazji znalazłam pasję i sens życia. Wiem, że on tego chciał. Moje przemyślenia przerwał wychodzący z łazienki Conte. Miał na sobie tylko bokserki a z włosów kapały kropelki..Awww.. jak on sexi wygląda! Zmierzyłam go wzrokiem myśląc, że tego nie zauważy.. a jednak.. zaśmiał się tylko, a ja spuściłam głowę i weszłam do łazienki. Po szybkiej toalecie i prysznicu udałam się do hotelowej restauracji, gdzie przyjmujący czekał na mnie z naleśnikami.
Całe śniadanie minęło nam w ciszy, naleśniki były przepyszne. Po zjedzeniu wróciliśmy do pokoju i każdy udał się w swoją stronę czyli Faco na kanapę, a ja się zbierać do wyjścia z Camilla. Założyłam na siebie shorty i luźną bluzkę. Pogoda w Barcelonie nas rozpieszcza.. Pomalowałam jeszcze rzęsy i byłam gotowa do wyjścia. Akurat rozbrzmiało pukanie więc poszłam otworzyć.
-No cześć, szwagierka- Przywitała się ze mną całusem w policzek- Idziemy?
-Jasne- Zaśmiałam się- Facundo! Wychodzę!-Krzyknęłam ale jedynie podniósł rękę.
Do Centrum handlowego z racji tego, że było ponoć blisko udałyśmy się na nogach. Przechodząc obok bloku na którym byłam z siatkarzem uśmiech sam cisnął się na usta.
-Camil, mogę Cię o coś zapytać?
-Więc jednak, co tam mój braciszek narozrabiał?- Zaśmiała się a ja spojrzałam na nią pytająco, skąd wiedziała co co chodzi?- Widziałam jego zachowanie dzisiaj rano..- Sprostowała
-No bo widzisz.. nie mam kolorowej przeszłości no i wczoraj a właściwie dzisiaj chciał, żebym mu coś opowiedziała. No i po tym wszystkim było spoko, gadaliśmy normalnie a dzisiaj rano nawet słowem się do siebie nie odezwaliśmy.- Skrzywiłam się.
-Słuchaj.. on zawsze taki był..jak mu się o czymś powiedziało poważnym albo się zwierzyło to zamykał się w sobie i to wszystko analizował, myślał nad tym.. taki typ człowieka.- Powiedziała poważnie
-Czyli mam się nie przejmować?
-Nie.. zobaczysz, wrócimy i będzie już wszystko okej..- Zaśmiała się.- A teraz pełen luz i idziemy szaleć!
Weszłyśmy do centrum a moja szczęka opadła do ziemi. Polskie galerie się przy tym chowają.
-Jak szaleć to szaleć po całości!- pociągnęłam siostrę siatkarza za rękę i ruszyłyśmy na podbój.
Przymierzałyśmy wszystko co się da co chwilę wybuchając śmiechem. Ludzie patrzeli na nas jak na istoty z innej planety, ale nie zwracałyśmy na to uwagi! Swoją drogą to z Camillą mam naprawdę dobry kontakt z czego jestem bardzo zadowolona. Fajnie mieć zaufaną osobę w płci damskiej, a nie tylko męskiej!. Chodząc po sklepach wzbogaciłam się o dwie letnie sukienki i krótkie spodenki. Zostało nam tylko kupić jakąś sukienkę na ślub.
-A ta?-Wskazałam manekina w sukience.
-Niee.. za długa!- Skrzywiła się
-To może ta?
-Dziewczyno! Ty masz 24 lata a nie 40!-zmroziła mnie wzrokiem- Ta będzie idealna!- Krzyknęła kiedy zobaczyła sukienkę obok w sklepie.
-No coś ty.. za krótka jest..-skrzywiłam się.
-Idealna! Idź przymierz!-popchnęła mnie w stronę przymierzalni.
Niechętnie założyłam na siebie sukienkę ale efekt mnie nawet zadowolił. Dopasowana, czerwona sięgająca do połowy ud. Uśmiechnęłam się i wyszłam zaprezentować się Camili.
-Wooow!Ale z Ciebie laska!- Zagwizdał jakiś młody chłopak. Posłałam mu delikatny uśmiech i puściłam oczko.
-Co sądzisz?-Zwróciłam się do dziewczyny.
-Booomba! Facudo szczęka opadnie! Bierzemy!
Wzmianka o siatkarzu chyba jeszcze bardziej pchnęła mnie do zakupu. Szybko przebrałam się i udałam do kasy. Ale kiedy usłyszałam cenę oczy wyszły mi na wierzch! Dlaczego ja wcześniej na nią nie spojrzałam! Toż to prawie wszystkie moje oszczędności są! No ale już nie było odwrotu. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu.
-Zbankrutuje, a jeszcze buty muszę kupić!- Załamałam się
-Spokojna twoja rozczochrana! Kupimy buty, a torebkę i dodatki pożyczę Ci ja!- Zachichotała.
Kupiłam czerwone szpilki, na które namówiła mnie Camila. Swoją drogą były wygodne ale mega wysokie! Dziewczyna odprowadziła mnie pod hotel i poszła do siebie. Wbiegłam na górę, gdzie zastałam siatkarza w takiej samej pozycji co był, gdy wychodziłyśmy.
-Ale z Ciebie leń Conte..!-siadłam obok niego..- Jedziemy nad wodę? Aż żal marnować taką piękną pogodę.
-Możemy- wzruszył ramionami nawet nie patrząc na mnie i to mnie wkurzyło. W oczach zaczęły zbierać się łzy.
-Wiesz co.. zaczynam żałować, że Ci o tym wszystkim powiedziałam!- Krzyknęłam i szybkim krokiem udałam się w stronę sypialni. Będąc przy drzwiach poczułam jak przytula się do moich pleców.
-Przepraszam- wyszeptał wprost do mojego ucha.-Taki już jestem, że muszę wszystko przemyśleć, przeanalizować.
-Zachowuj się normalnie, tak jakbym Ci niczego nie powiedziała!- Odwróciłam się do niego przodem.
-Dobrze..-Uśmiechnął się delikatnie.- Zbieraj swoje zgrabne cztery litery i jedziemy nad wodę- Pocałował mnie w skroń i poszedł do łazienki.
Zebrałam swoje rzeczy i złapałam w rękę bikini. Gdy tylko Conte opuścił toaletę, szybko się tam przebrałam i byliśmy gotowi do wyjścia. Spacerkiem, powoli dotarliśmy na plażę. To nie jest to samo co w Polsce. Morze ma cudny kolor, plaże zadbane, ludzie przyjaźni. Rozłożyliśmy się wygodnie na piasku, kilka metrów od wody. Położyłam się od razu na ręczniku z zamiarem złapania hiszpańskiej opalenizny.
-No co ty!-odezwał się od razu Facu.-Nawet nie mów, że masz zamiar leżeć cały czas?!
-A nawet jeśli, to co?-wystawiłam mu język.
-Tak nie będzie-widziałam iskierki w jego oczach. Coś kombinował.
Momentalnie usiadłam i patrzyłam na Conte, który nad czymś myślał. W końcu wielki uśmiech pojawił się na jego twarzy, schylił się do mnie, złapał na ręce i zaniósł do morza. Nawet nie zorientowałam się kiedy wylądowałam w wodzie. Gdy stanęłam na nogi, obok mnie był przyjmujący, który składał się ze śmiechu. Niewiele myśląc pchnęłam go, ale on zwinnym ruchem złapał mnie za rękę i oboje wylądowaliśmy w wodzie. Na szczęście było płytko, bo z moimi umiejętnościami pływackimi poszłabym na dno. Wsparłam się na Facu i wstałam.
Perspektywa Conte.
Paulina podniosła się do pozycji stojącej. Kropelki wody cudnie spływały po jej długich włosach. Odgarnęła je do tyłu i się zaśmiała.
-Jesteś jak dziecko-odwróciła się i chciała iść na plaże.
-Ej no, nie zostawiaj mnie tu!
-Poradzisz sobie sam.
-Ale no weź..-ruszyłem za nią, złapałem w tali i przyciągnąłem do siebie.-Nie masz ochoty popływać?-Wyszeptałem jej do ucha.
-Jasne, prędzej się utopię-zaśmiała się.-Idź pływać, ja poleżę.
Wyswobodziła się z moich ramion i poszła na ręcznik, a ja dałem nura w wodę. Po kilkunastu minutach wróciłem na plaże i stanąłem nad Pauliną.
-Robisz mi cień-odezwała się od razu.
-Żeby tylko..-skwitowałem i usiadłem na jej kolanach.
-Zimny jesteś!-krzyknęła od razu.
-Niee, tylko mokry. Ale ty rozgrzana.-strzeliłem smajlem.
-Złaź ze mnie wielkoludzie. Chcę się opalić na jutrzejsze wesele.
-Co kupiłyście z Camilą?-zmieniłem temat.
-Sukienkę na jutro.
-Dooobra, ale jaką?
-Zobaczysz jutro-wystawiła mi język.
-Nie jutro! Ja chcę wiedzieć już! Bo inaczej będę siedział cały czas na Tobie.
-Czerwoną. A teraz złaź.
-Tylko sukienkę?-nie dawałem za wygraną.
-Nie, buty jeszcze. Ale to wesele mnie wykosztowało.
-Oj tam, wspomnienia będą bezcenne.
-Planujesz coś?-Spojrzała na mnie podejrzliwie.
-No co ty-wstałem i usiadłem na swoim ręczniku.-Ale znając Camilę, to wesele będzie niezapomniane.
Przesiedzieliśmy dobre kilka godzin na plaży, opalaliśmy się, coś zjedliśmy w pobliskiej restauracji, czasem do wody weszliśmy. Pod wieczór zebraliśmy wszystkie rzeczy i wróciliśmy do hotelu. Zjedliśmy coś jeszcze w hotelowej restauracji i poszliśmy do pokoju.
Posiedzieliśmy chwilę przed tv, pogadaliśmy a potem po kolei poszliśmy do łazienki. Usadowiliśmy się na łóżku i oglądaliśmy film na dvd. Wciągnąłem się i nawet nie zauważyłem kiedy Paulina zasnęła. Wyłączyłem tv i sam poszedłem spać.
--------------------------------------------------------------------------------------------
no i w końcu jest. wybaczcie, że dopiero teraz ;) a w kolejnym- wesele!! jak myślicie? czy coś się wydarzy? :P
czytajcie, oceniajcie, komentujcie :D
znając zwyczaje zagranicznych narodowości, to nie będzie rzucania welonem i muchą, a szkoda!
OdpowiedzUsuńWesele musi być cudowne. dobrze, że dobrze dogaduje się z rodziną Conte :D
Oświadczy się jej :*
OdpowiedzUsuńniech się w końcu miedzy nimi coś rozwinie! :D
OdpowiedzUsuńoświadczy? :o lol nawet jeszcze nie są parą :D
OdpowiedzUsuńoświadczyny CZY COŚ W TYM STYLU :)
OdpowiedzUsuńKiedy następnyyy? :D czekam niecierpliwie :D
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy oświadczyny, ale na pewno coś ekstra :D
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać :)
PS> fajnie, że wiemy coś więcej o Pauli :D
do następnego "weselnego" :D
buziaki / Jo.
Jak zwykle będzie wielkie zaskoczenie ;) Fajnie,że dowiadujemy się więcej o Pauli :) Czekam z niecierpliwością na następny:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJest Conte w roli głównej jestem i ja! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na Piano i Vettoriego :)
http://jest-tak-samo-tylko-troche-smutno.blogspot.com
Jejku, jejku, jejku, jejku no! Jak ja chcę żeby oni byli razem! Tak strasznie kocham to opowiadanie, że amen :D Mam nadzieję, że na ślubie Conte wreszcie weźmie się do roboty i wyzna miłość Pauli. Bo w końcu powiedział jej, że k i e d y ś dowie się, kogo kocha, więc niech to będzie t e r a z, błagam, hahahaha :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Zapraszam do siebie na prolog: prawdziwa-milosc-jest-tylko-jedna.blogspot.com ♥
Zaglądam codziennie i mam takie pytanko,kiedy można spodziewać
OdpowiedzUsuńsię następnego rozdziału ? :)
najpóźniej środa-czwartek w tym tyg. ;) zrozumcie.. maturki, szkoła, egzaminy.. :)
OdpowiedzUsuń