niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 4

Rano obudziłam się w doskonałym humorze. Conte nie było już obok. Wstałam i skierowałam swoje kroki do kuchni. Nikogo w mieszkaniu nie było. Na stole zauważyłam małą karteczkę, a na niej napisane: "Wybacz, że nie zostałem dłużej. Było miło. Udanego dnia! :* " Mimowolnie się uśmiechnęłam i wstawiłam wodę na kawę. Zrobiłam sobie śniadanie i usadowiłam wygodnie przed tv. Po kilkunastu minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Mieszkam tu dopiero kilka dni, a ruch jest większy niż na Marszałkowskiej w Warszawie. Idąc do wejścia, rzuciłam okiem na swoje odbicie w lustrze- nie wyglądałam źle. Złapałam za klamkę i pociągnęłam ją do siebie. Po drugiej stronie stał Wrona oparty o ścianę.
-Cześć piękna- uśmiechnął się.
-Emm.. no witam- odwdzięczyłam się tym samym- Wchodź- wpuściłam go do środka.
Zamknęłam drzwi, a Andrzej zza swoich pleców wyciągnął moją kurtkę.
-Chyba jej nie wzięłaś wczoraj. Nawet nie pamiętam kiedy wyszłaś.
-Sama też nie wiem- chciałam uniknąć tego tematu. -Chodź dalej- poszliśmy do kuchni.-Coś do picia?
-Może być herbata.
Wstawiłam po raz kolejny wodę do gotowania i usiadłam razem z Andrzejem przy stole.
-Dzięki za kurtkę- zagadnęłam.-Nie wiem jak mogłam wyjść bez niej.
-Każdemu się zdarza. A w ogóle.. jak się bawiłaś?
-Świetnie było.
-Wiedziałem. A wątpiłaś w moje umiejętności organizatorskie- poruszył zabawnie brwiami.
-Jaaakiś Ty skromny.
Siedzieliśmy przez długi czas, rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Wrona jak zawsze dużo nawijał, tak tym razem to ja przejęłam pałeczkę i buzia mi się nie zamykała. Po jakiejś godzinie, środkowy zaczął się zbierać, bo trening się zbliżał.
-Poczekaj 5minut ja się ogarnę i pójdziemy razem.
-Kobieta i 5minut? Jakoś w to nie wierzę.
-Założysz się?- wyciągnęłam rękę w kierunku Wrony.
-Stoi- uścisnął ją.- Włączam stoper.
Zmyłam się szybko do pokoju, przebrałam się, lekko pomalowałam i stawiłam się z powrotem przy Andrzeju.
-I jak? Jaki czas? -wystawiłam mu język. Byłam przekonana że zmieściłam się w czasie.
-Oooo nie wyszło Ci -tryumfalnie się uśmiechnął. -7minut i 33sekundy- pokazał mi stoper w telefonie
-Cholera..
-Hmm.. Czyli wygrałem? Jaka jest moja nagroda?
-A co sobie Pan życzy?
-Już ja coś wymyślę- objął mnie ramieniem i wyszliśmy z mieszkania.
Ruszyliśmy do bloku Wrony, bo musiał zabrać rzeczy na trening. Przez całą drogę trzymał swoją rękę na moim ramieniu. Nie przeszkadzało mi to. Pod blokiem środkowego ja zostałam na zewnątrz na ławeczce, a on ruszył do środka. Po kilku minutach pojawił się znów obok mnie i ruszyliśmy w dalszą drogę. Przez cały czas śmialiśmy się. Gdy dotarliśmy na miejsce, ja skierowałam swoje kroki jak zwykle na boisko a środkowy do szatni. Na miejscu zauważyłam już kilku siatkarzy rozmawiających ze sobą. Usiadłam na trybunach. W kilka minut potem usiadł obok mnie Wronka.
-Mam pomysł na nagrodę- zalotnie popatrzył na mnie.
-Mam się bać?
-Będzie przyjemnie- nachylił się do mnie i wyszeptał.-Będziesz zadowolona.
W tym momencie na boisko wszedł Conte i zwrócił swój wzrok na nas. Momentalnie go wcięło. Trochę mi się go szkoda zrobiło, ale.. No przecież razem nie jesteśmy, więc zazdrosny nie może być. Posiedzieliśmy jeszcze przez chwilę razem. Przez cały trening Faco wyglądał jakby chciał zamordować Andrzeja.
Po skończonych zajęciach i rozciąganiu na koniec, Wronka puścił mi oczko, rzucił tekst że szybko wróci i się zmył do szatni. Reszta graczy powoli też się zbierała z boiska.
Gdy przeglądałam facebooka w telefonie, stanął przede mną Faco.
-Wiesz.. chyba mnie bark boli. Czy mogłabyś..?
-Ale że teraz?
-Noo a kiedy? Mecz mamy jutro to muszę być w pełni sił- wyszczerzył się.
-Emm no dobra. Skoro potrzeba- podniosłam się z miejsca i wyszliśmy z sali do małego pomieszczenia, w którym miałam wymasować przyjmującego. Zabrałam się do roboty. Rozmawialiśmy o dzisiejszym treningu, ale widziałam po Conte, że coś go gryzie.
-Faco...? Wiem że Cię nic nie boli.. O co chodzi?
-O nic, po prostu mnie boli.
-No weź.. Przecież..
W tym momencie do pomieszczenia wszedł Wrona.
-Aaa to tu się skryłaś.- uśmiechnął się, lecz po chwili mina się zmieniła jak tylko zauważył Conte.
-Daj mi chwilę, poczekaj przed halą. Skończę za niedługo.-wymusiłam na sobie uśmiech.
-Okeej -puścił mi oczko i wyszedł.
-Więc Conte..? Co jest?
-Nic. Wrona czeka. Ze mną jest już dobrze.-podniósł się z miejsca i wyszedł z pomieszczenia, a ja zdębiałam. Pozbierałam swoje rzeczy i wyszłam z budynku do czekającego na mnie Andrzeja.
-Gotowa? Chcę moją nagrodę- pokazał rządek białych zębów.
-Taaa- odparłam od niechcenia.
-Co jest?-zmarszczył brwi.-Coś nie tak?
-Aaa nie ważne- uśmiechnęłam się lekko.- To jaka ma być ta Twoja nagroda?
-Miłe popołudnie, tak we dwoje. Stoi?
-A mam jakieś wyjście?-zaśmiałam się i poszliśmy, najpierw pod blok środkowego, a potem do małej pobliskiej kawiarenki.
Zamówiliśmy po kawie i lekkim ciachu. Siedzieliśmy razem przez długi czas. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. O dziwo czułam się, jakbym go znała długi czas. Nie miałam oporów i gadaliśmy praktycznie o wszystkim.
Po kilku godzinach spędzonych razem, nie tylko w kawiarni ale też na długim spacerze, wróciłam do mieszkania. Odpaliłam facebook'a i ułożyłam się wygodnie na łóżku, oglądnęłam jeszcze jakiś film w tv i zasnęłam.
Rano siatkarze mieli mieć lekki trening, a popołudniu meczyk. No oczywiście przygotowania, przypomnienie taktyki, słabych punktów przeciwnika itp. Pierwszy raz przyglądałam się czemuś takiemu "od środka". Widać było po chłopakach, że nawet mecz z teoretycznie łatwiejszymi przeciwnikami to dla nich stres. Każdy był we własnym świecie. Jedni słuchali muzyki, drudzy oglądali coś, trzeci jeszcze coś innego. Im bliżej było meczu, tym bardziej atmosfera była napięta. Ale i tak śmiali się cały czas i wygłupiali.
A sam meczyk? Zleciał szybko, wygrana. Ja całemu zdarzeniu przyglądałam się zza band reklamowych wraz ze statystykami i resztą bełchatowskiej ekipy, która nie znalazła się przy samym boisku. Chłopaki porozciągali się jeszcze po meczu, a ja dowiedziałam się że dziś dopiero będę miała robotę przy siatkarzach.
Hala opustoszała całkowicie, a ja i dwóch fizjoterapeutów klubowych zabraliśmy się za robotę. Każdego z siatkarzy coś bolało. Jednego mniej, innego więcej. Siatkarze przychodzili jeden po drugim. Mi przypadł zaszczyt wymasowania Włodarczyka, Piechockiego i oczywiście Wrony. Kończyliśmy swoją pracę, zostałam sama z fizjoterapeutą Michałem, który kończył z Mariuszem. Przyglądałam się jego pracy, kiedy do pomieszczenia wszedł jeszcze Conte i oparł się o drzwi.
-Ja też mogę liczyć jeszcze na masaż?- uśmiechnął się zalotnie do mnie.
-A no właśnie się zastanawiałam czemu Cię nie było. Chodź, legnij.- zachęciłam Go.
Faco wygodnie się ułożył, a ja wzięłam się do pracy. We czwórkę śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Gdy Woźniak skończył z kapitanem Skry, obydwoje zmyli się i zostaliśmy we dwójkę. Dokończyłam swoje zadanie. Conte wychodził z pomieszczenia, a ja poszłam umyć ręce. W pewnym momencie poczułam, że ktoś staje bardzo blisko za mną.
-Paulina..-usłyszałam głos Facudno.
Momentalnie się odwróciłam, moje oczy były na wysokości jego klatki piersiowej. Uniosłam swój wzrok wyżej i zatonęłam w jego cudnych oczach.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
no i kolejny ;) jak wrażenia po przeczytaniu..? może nie taki długi jak poprzedni, ale starałyśmy się :)
oceniajcie, komentujcie, motywujcie :D

8 komentarzy:

  1. Jest super!!
    Wojna pomiędzy Facundo a Andrzejem jest nadal i to mi się podoba, lubię takie sytuację :D haha :)
    Czekam na kolejny, bo chce się dowiedzieć co wydarzy się pomiędzy Facundo a Pauliną ;)
    Pozdrawiam, kiedy kolejny? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wojna super marzenie żeby wygrał jednak nasz rodak jakoś nie przepadam za Facundo :) rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :)...nie mogłam się doczekać,a dzisiaj wchodzę i taka niespodzianka...

    Czekam na kolejny i chciałabym wiedzieć kiedy mogę się spodziewać??

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie:

    http://blogdlafanowzespolulemon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie krótszy niż ostatnio, ale świetny. Wojna pomiędzy Facundo a Andrzejem zapowiada się bardzo emocjonująco. Ciekawość mnie zżera co się stało między Pauliną a Conte, któremu po cichu kibicuje. Czekam z wielką niecierpliwością na następny. Pozdrawiam :)
    P.S. Kiedy następny????

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko super, naprawdę mi się podoba. Jednak źle czyta się "Faco" zdrobnienie po polsku to odcięcie od Facundo "ndo" czyli Facu. Humana razi w oczy :P
    I czyżby doszło do pocałunku w najbliższej odsłonie? XD
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy kolejny rozdział ?? :)

    OdpowiedzUsuń